Jakiś czas temu był sobie etos, podług którego psim obowiązkiem pisarza (artysty, eseisty, krytyka, teoretyka – to nie ma znaczenia) było wykazywanie, że sprawy są dużo bardziej złożone niżby się zdawało na pierwszy rzut oka. Nie chodzi więc wcale o to, aby objaśniać, symplifikować, redukować, porządkować, ale wręcz przeciwnie – należy pokazywać, że nie ma żadnego zbioru reguł i zasad, żadnych tablic czy klasyfikacji, w ramki których dałoby się upchać nasze doświadczenia.

Podobno w wyborach parlamentarnych głosy młodych ludzi jedynie w dość umiarkowanym stopniu odbiegały od ogólnych wyników. Z wyborów jednak wzięliśmy i tę naukę, że od wyników ważniejsze sondaże. W końcu to te drugie określają te pierwsze. Wedle zaś sondaży, polska młodzież zwróciła się zdecydowanie na prawo czy nawet, że tak powiem, na zdecydowane prawo…

Nie ma co ukrywać: przez trzy lata, licząc od chwili wydania oraz spektakularnego sukcesu Wojny polsko-ruskiej…, na czytelniczych forach dyskusyjnych Dorota Masłowska robiła za kreaturę z czarnego snu miłośnika współczesnej prozy.

W pierwszych słowach mego felietonu pragnę zapewnić, że nasz redakcyjny kolega, Dariusz Nowacki, jest osobą pełnoletnią. Jeśli przed kilku laty zdecydował się pisać do wysokonakładowych gazet, to na pewno zdawał sobie sprawę z kłopotów, jakich mu przysporzy taka decyzja. Nie potrzebuje też Nowacki adwokata. Będąc osobnikiem biegłym w czytaniu i pisaniu, sam potrafiłby wyłożyć swoje racje.

Szkice i recenzje Piotra Śliwińskiego zawsze czytam z uwagą i dużym dla siebie pożytkiem. Wiadomo jednak, że skoro o tym wspominam, to muszę coś mieć na sumieniu. Najpewniej zamierzam się do czegoś przyczepić – inaczej nie byłoby powodu, by Państwu zaprzątać głowę. Wyszło szydło z worka, więc przyznaję: owszem, będę się czepiał, aczkolwiek tym razem nie chodzi o nic wielkiego, ledwie o drobiazg, o jedno jedyne zdanie.

Mniej więcej raz na kwartał bywalcy literackiego grajdołka przerzucają się plotką o zgonie kwartalnika „FA-art”, internetowego wydania „FA-artu”, środowiska „FA-artu”, a niekiedy – wszystkiego naraz. Jak wiadomo, w każdej porządnej plotce tkwić musi ziarnko prawdy. Cóż, w toku organizacyjnych przetasowań poślizg w wydawaniu kolejnych edycji papierowego „FA-artu” mocno się wydłużył. Pokażcie mi jednak czasopismo literackie, które funkcjonuje bez żadnych kłopotów i poślizgów. Tylko „Pogranicza” Ingi Iwasiów robią za wyjątek, co to potwierdza regułę.

może zainteresuje cię też…

  • Trans-Syberia
    Trans-Syberia

    Adam Ubertowski: Trans-Syberia
    Wydawnictwo FA-art. Katowice 2010.

    Wybrzeże i Wydarzenia, skądś znane, ale jakby inne, Alternatywne. Drobni kombinatorzy, byli funkcjonariusze, zwykli zjadacze chleba, ambitne podrostki. Żony, nauczycielki i piękne córki. Trans-Syberia.

    w proza Czytaj dalej...

Strona www.FA-art.pl wykorzystuje informacje przechowywane w komputerze w formie tzw. ciasteczek (cookies) do celów statystycznych. Dowiedz się więcej.