Poddane tyłyPoddane tyły. Dosyć zabawna wpadka na okładce majowego numeru „Odry” – reklamująca nowy dodatek pt. „Orda” zajawka brzmi „»Odra« powstaje na tyłach »Odry«”. Myśl wyszła głęboka, ale nie okazała się prorocza, bo już drugi numer „Ordy” nie ujrzał światła dziennego (choć można go ściągnąć z internetu), a jego wycofanie z drukarni wywołało wpierw redakcyjną, a ostatnio nawet ponadlokalną awanturę. Koniec końców „Ordy” w „Odrze” jednak nie będzie. Trochę niesporo mi komentować, bo był w tym wycofanym numerze wywiad ze mną, ale przecież nie mogę się oprzeć, by – przeczytawszy „Odry” numer czerwcowy bezdodatkowy – nie zauważyć, że pomysły redakcyjne Marcina „Ordy” Hamkały są, owszem, ciekawe, ale odległe od wrażliwości reszty redakcji „Odry” o lata świetlne. W sumie to trochę tak, jakby próbowano do „Tygodnika Powszechnego” produkować dodatek pod tytułem nie „Apokryf”, a „Pokrywka”. Niby wszystko jest możliwe, ale trzeźwo patrząc, podobny ruch miałby szansę powodzenia dopiero w drugim, albo nawet trzecim zapośredniczeniu. Innymi słowy, sens miałoby raczej przedsięwzięcie reklamowane „Pokrywka powstaje na tyłach Apokryfu”. Póki co, „Odra” poddała tyły, a pożytek z całego zamieszania widzę tylko w uświadomieniu kolejnemu pokoleniu ludzi kultury jego mentalnej odrębności. Oceny, że jest to mentalność barbarzyńców, uważam za przesadzone – oni chcieli wejść w dialog, a przynajmniej: próbowali porozmawiać.
data ostatniej aktualizacji: |