PRZEGLĄDARKA
„Rzecz rzetelnie napisana”. W tym roku Nagrodę Fundacji im. Kościelskich otrzymał Dawid Bieńkowski (z tych Bieńkowskich, oczywiście) za wydaną dwa lata wcześniej powieść Jest. Zabawna historia z książką-laureatką. Prawie nikt jej nie czytał, za to wszyscy – po ogłoszeniu werdyktu przezacnej kapituły – mają na temat Jest wyrazisty pogląd. Owszem – wielu chciało się zapoznać, kłopot w tym, że książki w księgarniach jak nie było, tak nie ma. Jeśli przeczytać nie można, to może ktoś by nam o debiutanckiej powieści Bieńkowskiego opowiedział? Zawsze to jakieś rozwiązanie… No i opowiedział nam o rzeczonej publikacji Andrzej Franaszek w numerze 43 „Tygodnika Powszechnego”. Mniejsza w tym miejscu o to, jak autor „TP” streścił Jest, mniejsza – jak wyinterpretował. Ważne – jak ocenił. Oto stosowny cytat: „Jest to nie arcydzieło; nie jest książką, która poraża skalą talentu czy jednoznacznie otwiera jakiś nowy rozdział (rozdzialik) historii literatury polskiej. To rzecz rzetelnie napisana, o lepszych i nieco gorszych partiach, ujmująca i wyborem tematu, i jego oszczędnym potraktowaniem, sprawiedliwym odmierzeniem miary własnej młodości”. No cóż, ponieważ sam często operuję jakże ulotną kategorią pisarskiej rzetelności, interesuje mnie bardzo, jak pojmują ją inni; co mają na myśli, kiedy mówią, że rzecz została zrobiona solidnie. I znów – mniejsza o schematyczną do bólu kompozycję nagrodzonej powieści, mniejsza o siermiężną kreację konfliktów powieściowych czy bohaterów, mniejsza o grube nici, stereotypy, klisze i ogólne ubóstwo myśli. Skupmy się na stylu. Czym w takim razie byłaby rzetelność pisarska? Odpowiedź jest prosta: umiejętnością budowania poprawnych gramatycznie zdań pojedynczych (powiedźmy: maks dwukrotnie złożonych). No to się dowiedzieliśmy: cztery piąte użytkowników polszczyzny to użytkownicy rzetelni! Odkrycie na miarę Molierowskiego Pana Jourdain… Nie obędzie się bez kilku przykładów rzetelnej roboty pisarskiej Dawida Bieńkowskiego. Ponieważ utwór traktuje o życiu młodzieży, dajmy krótki przegląd scen młodzieżowych. 1. skutki nadmiernej konsumpcji browca: „Krasnolud, słuchając wywodów Karola, czuł się jak wypełniona po brzegi beka. Wydawało mu się, że przy najmniejszym ruchu piwo wyleje się z niego uszami. Największy ucisk czuł w dole brzucha i całą siłą woli zaciskał zwieracz. Zrozumiał, że najwyższy czas pozbyć się nagromadzonego płynu. Z trudem podniósł się z krzesła. Napęczniały pęcherz utrudniał mu ruchy” (s. 8); 2. młodzi mają się ku sobie: „Zuza usiadła na swoim materacu. Ino przykucnął obok niej. Wziął ją za rękę. Popatrzyli sobie w oczy. (…) Ino pocałował ją. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Potem całowali się już oboje. Leżeli przytuleni do siebie na materacu. Ino całował ją po całej twarzy i szyi. Ich długie włosy przemieszały się ze sobą” (s. 92); 3. rock’n’roll: „Piotr ćwiczył na gitarze cały wieczór. Zrobiło się zupełnie ciemno, a on rozgrzewał się coraz bardziej. Nie musiał już zamykać oczu. Nie było różnicy, czy miał je otwarte, czy nie. I tak nic nie widział. Przesterowany wzmacniacz sprzęgał się co jakiś czas. Grał teraz durową sekwencję G, F, H. Uderzał rytmicznie kostką w struny” (s. 124); wypad za miasto: „Krasnolud leżał na boku i patrzył na Wisłę. Piotr wyjął z plecaka wypchany worek ze śpiworem. Karol siedział na ziemi przed wejściem do namiotu” (s. 251). Tak więc – drodzy, przyszli laureaci Kościelskich – jeśli jakimś cudem opanowaliście składnię typu „Ala ma kota. Pies ma miskę”, to macie dużą szansę na Nagrodę, a w „Tygodniku Powszechnym” niezawodnie napiszą o waszym warsztacie, że rzetelny.
Wieczny powrót a dieta. Wrześniowy numer „Odry” (2003) otwiera wiersz Tadeusza Różewicza Wieczny powrót… poświęcony Fryckowi N., nieodmiennie popularnemu niemieckiemu filozofowi. Wiersz całkiem niezły, co nie dziwi, bo Różewicz zdążył już przyzwyczaić nas do tego, że nawet książkę telefoniczną mógłby, gdyby chciał – a pewnie nie chce i chwała mu za to – przerobić na kawał dobrej poezji. Interpretację całego wiersza pozostawiam specjalistom od Różewicza, mnie – przyznam – zafrapował jeden fragment, dotyczący wpływu diety na myślenie, a co za tym idzie również pisanie: dieta jest istotą filozofii / to co się zjada wydala się / w formie myśli. Jeżeli dieta faktycznie jest tak ważna, to wielu młodych poetów powinno poważnie rozważyć sprawę zmiany sposobu żywienia, bo ich wiersze świadczą o wiecznym powrocie niestrawności.
Czytała Witkowskiego? Dorota Jarecka, recenzując wystawę Sztuka III RP. Re-prezentacja faktów artystycznych. Triennale Młodych, którą można oglądać w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, napisała („Gazeta Wyborcza” z 21 sierpnia 2003): „rzeźba ostatniej dekady operuje estetyką recyklingu, czyli śmiecia, destrukcji, rozpadu”. Nie wiem, czy Jarecka czytała fundamentalny esej Michała Witkowskiego Recycling, wiem jednak, że krytyczka sztuki inaczej rozumie słowo „recykling” niż krytyk literatury słowo „recycling” (a rzecz jest bynajmniej nie w spolszczeniu). Swoją drogą, młodzi pisarze, którzy zwykle narzekają na traktowanie z buta przez krytyków, mają jednak zdecydowanie lepiej od młodych rzeźbiarzy. Przynajmniej nikt im nie zarzuca, że tworzą teksty w estetyce śmiecia. Co nie znaczy bynajmniej, że w ich tekstach nie ma językowych śmieci.
|