Małgorzata Saramonowicz: SanatoriumMałgorzata Saramonowicz: Sanatorium. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2005. To specjalność zakładu: Małgorzata Saramonowicz, starając się zgłębić ludzką psychikę i tym razem upichciła coś w rodzaju thrillera psychologicznego. Postawiła na to, co ostatnio popularne czyli dobrze się sprzedające – na pełną przemocy opowieść, zaprzeczającą mitowi sielskiego dzieciństwa. Powieść Sanatorium, bo o niej mowa, ma w gruncie rzeczy dość prostą fabułę. Jan – dyrektor fabryki cukierków – przebywając na kuracji antygruźlicowej, pod wpływem przypadkowego spotkania z Marianem Rostockim – śledczym prowadzącym sprawę zabójstwa z 1947 roku, staje się znowu dwunastoletnim Jankiem. Wraz z nim powracamy do traumatycznych wspomnień jego dzieciństwa, do jednego z powojennych miasteczek, zamieszkałego przez duchy zmarłych oraz okaleczonych psychicznie i fizycznie ludzi, którzy przeżyli koszmar II wojny światowej. Przenosimy się w późne lata czterdzieste XX wieku, do toczących się wówczas walk między demonicznym Pełnomocnikiem a „leśnymi” (akowcami). Wyjaśnienie zagadki morderstwa Pełnomocnika ma przynieść prowadzona z dwóch perspektyw narracja (Jana i śledczego Mariana), dająca – co oczywiste – dwie nietożsame, choć równie pesymistyczne wersje. Wątek kryminalny ma być jednak tylko dodatkową atrakcją. Saramonowicz przyrządziła swój specjał z ulubionych przez nią składników: jawy pomieszanej ze snem, reminiscencji przeplatanych z teraźniejszością. Do smaku dodała tajemniczość i niezwykłość. Niestety, przesadziła z nadnaturalnymi zjawiskami. Czegoż tu nie ma! Ożywające kościelne obrazy, latające po świecie anioły, potrafiąca czytać w myślach Klara czy uwalniająca ludzi od ich bólu i rozpaczy Anna… Jak dla mnie – za wiele, nie ukrywam, że przez to lektura staje się męcząca, a momentami irytuje. Jednak tym, którzy chcieliby pogrymasić na niezatroszczenie się przez prozaiczkę o „drugie dno” czy niedoprawienie powieści choćby szczyptą ideologii przypominam, że twórczość Saramonowicz sytuuje się po stronie prozy popularnej. Zatem wszelkie tego typu pretensje są nieuzasadnione. Sanatorium mimo „poważnej” tematyki jest literackim fast foodem, który czyta się szybko i bez wypieków na twarzy. data ostatniej aktualizacji: |