Pacukiewicz - wiersze
LINIA WYSOKIEGO NAPIĘCIA
I znowu prawie całą noc przekiblowałem w kuchni, na przemian paląc papierosy to pokasłując, jakby czymś zakłopotany Rano, w okrągłym łazienkowym lustrze nieogolony hipochondryk diagnozuje: Twoja dusza jest kwadratowa Nie boję się jednak nawrotów, raczej przerzutów, obserwacji z lotu ptaka, gdy flegma leniwie spływa ze mnie w kolanko zlewozmywaka Usilnie wpatruję się więc w tworzone losowo na ekranie komputera logarytmiczne struktury wygaszacza, tak na wszelki wypadek Druty za oknem wciąż schodzą się, przeplatają i odskakują od siebie jakby oglądane przez szybę pędzącego pojazdu Podobno ta linia nigdzie się nie kończy ani nie zaczyna. Tymczasem dominuje jednak prowizorka, jedzenie z gruntu Wydane na pastwę tasiemca, metafizyki, czy jak tam to zwał, dla zmyłki Podmieniam więc w wyimaginowanej zupie bezkształtny kawałek mięsa na zegarek pracujący dotychczas bez zarzutu, tak na wszelki wypadek I setki tym podobnych dowodów na istnienie trwają w mocnym postanowieniu najwyższej gotowości Prawdopodobieństwa, dajmy na to ten podręczny jeleń śpiący snem sprawiedliwego w przedpokoju – co prawda To prawda, pierwszy z brzegu przykład, tymczasem jednak pozostałe w ukryciu gatunki dziwaczeją, gadają same do siebie: Czy to przypadkiem nie schody odeskie schodzą ku ruinom morza podłóg, tam gdzie leniwa fala niesie szkielet dinozaura? A jak leci Poza tym? Mięśniolot wyruszył już w swą dziewiczą podróż a lotnictwo schodzi do podziemia, teraz trudno więc będzie Cokolwiek przywołać od początku do porządku: O świcie w mojej krtani zamiera ptasi śpiew. – Nad ranem w gardłach ptaków zalega żabi skrzek? Kąsa dziąsła temat ważki, papier osy i nie, bo (potem śmierdzi w mikrobusie) „CZARNY ŚLĄSK”. WIERSZ BIAŁY Festyn górniczy albo Rozległe oparzenia górnych dróg oddechowych a Może Najdalej rzuciło elektrykiem, ponad dziesięć metrów chodnika A zatem W powietrzu podniosło się stężenie ołowiu, zarazem Skażonego promieniotwórczym pierwiastkiem złomu nie tyka Nikt, a gdyby Z cmentarza skradziono literki, jednakże Tu nie ma reguły, a gdyby Jednak Ta zasada jest żrąca jak kwas, czy też może Chluśnie, rozpuści Wszystko, chociaż Na horyzoncie pojawiły się mechaniczne trójnogi, z drugiej jednak Strony I łożyska kulkowe laserem siejąc strach i spustoszenie, stąd Też Niewidzialny człowiek okazał się albinosem, aczkolwiek Gdyż robota Na czarno Toteż palnik Tudzież radar Zabili go i uciekł – przy Czym Szyb upada na zbiorniki z kwasem, no i Kontuar też Zaczął się, no Palić, o Od strony stadionu KS „Silesia” dochodzą odgłosy jodłowania oraz W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w Trzcinie Stół z powyłamywanymi Nogami Wyrewolwerowany Kaloryfer Jola lojalna, lojalna Loja – Nie, tu nie było nikogo, czyż nie i O. data ostatniej aktualizacji: |