Tomasz Gerszberg: WIERSZE 2004Adwent A potem będziemy mogli awansować bez przerwy na zgrzyty w miłości, drobne porażki i zwątpienia. Każdy z nas będzie ważniejszy od siebie i innych jak sam prezes spółki z niczym nie ograniczoną nieodpowiedzialnością za fioletowe śliwy pod oczami duszy. I nikt nie będzie tęsknił do skotłowanych prześcieradeł porannej mgły, limfatycznych plam na słońcu przyśpieszonych oddechów. Die Macht als Erkenntnis będziemy szprycować w otwarte automatyczne garaże żył, w szklane domy pustych oczu. Nie będzie płaczu nad rozlaną drogą mleczną, nad orderami gwiazd na piersi przegadanej nocy, nad przyciasną klatką ciała w niebie żywcem wniebowziętych małych ludzi z Polski B747 - What would you like to drink? - Whatever. Nieokreśloność potrzeb nie jest tu przewidywana - w źrenicach miliony operacji na sekundę, cholera, chyba zaciąłem stewardessę, dobry model, pudrowany, z podajnikiem drinków. A jeżeli doniesie teraz celnikom? Przetrzepią i wykryją prawdę o dziecięcych przestępstwach od których na widok policjantów wilgotnieją mi dłonie, prześwietlą promieniami, odkryją tatuaż kolczastego drutu na sercu. A do Unii trzeba być lekkim jak do komunii. Jedno Was haben Sie zu verzollen? i zostanę zarekwirowany wraz z zaszytym w języku tajnym planem biegów na dezorientację, pustką pod podwójnym dnem oka. A jeśli mają gumowe rękawice i poznają kogo i co mam tam? Zidentyfikują podwójne życie („Ein Doppelleben, heisst es nicht doppel leben?”), banalny plik listów z Ciechozimka? - Vodka or Whisky? Jezu, już mnie namierzyli... data ostatniej aktualizacji: |