Dorota Masłowska: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną. Lampa i Iskra Boża. Warszawa 2002. Właśnie Gazeta Wyborcza doniosła, że książka Doroty Masłowskiej rozeszła się w 20 tys. egzemplarzy. Śpieszę się zatem z wypowiedzią krytyczną, zanim znów zostanie coś nakręcone, np. film (dobry byłby tytuł Marcin Świetlicki poleca) i Zygmunt Kałużyński zwędzi mi temat. Otóż, jako człowiek zaprawiony w czytaniu produkcji debiutantów, autorytatywnie stwierdzam oczywistość: Masłowska napisała książkę o tym, o czym może napisać książkę młoda dziewczyna. O sobie mianowicie, konkretnie zaś i równie oczywiście, o tym, jak dotkliwie wykrzywiają jej samoświadomość oceny innych ludzi i stereotypy różnego poziomu, którymi rzeczeni ludzie się posługują w swych ocenach. Pisząc o ludziach i stereotypach, myślę o przedstawionym w książce jako zupełnie niezrozumiały świecie dorosłych, który symbolizuje wszystko, co jest podstemplowane przez żywioł np. Z. Sztorm a także motyw absurdalnej wojny polsko-kacapskiej. Mam również jeśli nie przede wszystkim na myśli świat (zasadniczo zaćpanych) rówieśników. Bowiem niezwykła w młodym wieku plastyczność i podatność na wpływy oraz zwykła zupełnie skłonność młodych ludzi do mimikry powoduje zachowania także tekstowe które Gombrowicz nazywał gwałtami popełnianymi na sobie. Mówiąc jaśniej powoduje przymuszanie się do przyjmowania odczytywanych, a wiszących w powietrzu ról i póz. Zatem cała książka jest raczej katalogiem ról odrzuconych niż zrobioną fabułą (świadomie darowałem sobie przymiotnik sprawnie). Cała zaś historia o dresiarstwie jest do książki szczęśliwie dla autorki i jej popularności doklejona. Sprytność tego doklejenia naprawdę warta jest uwagi: hasło pierwsza polska powieść dresiarska nie tylko wpisuje się w starą, podszytą strachem i pogardą, inteligencką fascynację chamem, ale też idealnie współgra ze znanym już szerszej publiczności terminem. Przy czym jako dresiarzy określa się tak wiele grup pasują tu drobni przestępcy, bazarowi kombinatorzy, blokowi drobnomieszczanie, młodzi chuligani że w gruncie rzeczy dotyczy on nikogo i wszystkich. Poza tym jeszcze książkę Świetlicki poleca, no i tytuł donosi o wojnie i do tego z ruskimi. Bo jak powieść w Polsce, to tylko o wojnie, prawda? Z ruskimi przeciw Niemcom, albo z ruskmi po prostu. A autorka młoda, śliczna, fotogeniczna. Ta metoda promocji nazywa się chyba sześć w jednym. Lampa świeci, cieszą się dzieci, Dunio rządzi. A na zdrowie! data ostatniej aktualizacji: 2005-11-19 03:51:11.184788 |